Sol Oriens

Nie jesteś zalogowany na forum.

Ogłoszenie

POGODA
DZIECIĘ KSIĘŻYCA
Dwunogi znikły z gęstych lasów, co tylko potwierdza przyjście coraz cieplejszych dni. Choć pogoda wciąż lubi się zmieniać z nienacka, to jednak znikły wszelkie ślady po zimie, pozostawiając za sobą błoto i wezbrane potoki. Śnieżne czapy w górach kurczą się powoli, odsłaniając wyżej położone przełęcze i kotliny. Płowa zwierzyna powoli wychodzi z puszczy, by skorzystać ze świeżych traw.
Ciemności, Ciemności, Ciemności...
Mrok skrywający się wśród blasku albo dogorywa, albo jest silniejszy niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Kształty snujące się pod jego osłoną od zawsze igrają ze zmysłami śmiertelników niczym niczym zastęp mimów na twoich usługach. Czekają na jedno twoje skinienie...

#1 2017-02-26 01:26:48

Ulv
Zwykły Wilk
Dołączył: 2017-02-25
Liczba postów: 5
PŁEĆ: samiec
WIEK: 12
ŹRÓDŁO AVATARA: http://www.pbase.com/jillie185
MULTI: Valerian
Windows 7Chrome 56.0.2924.87

Ulv znaczy Wilk

Imię: Ulvdød oznaczające w jego stronach "Przeklętego" lub też "Nieboszczyka".

Płeć: Samiec

Wiek: 12

Wygląd: Pierwsze ci rzuca się w oczy patrząc na staruszka, to właśnie jego ślepia. Przy nich cała reszta północnego ciała samca traci jakiekolwiek znaczenie i jest niegodna uwagi. Otóż jego oczy, w których jasną plamę otaczają fragmenty niewidocznej niemal brązowej tęczówki przyprawiają o dreszcz każdego kto wpatrzy się w nie dłużej niż na mgnienie oka. Jego "spojrzenie" przypomina o nieuniknionej śmierci każdego żyjącego stworzenia i jest całkowicie pozbawione życia, które sprawiają, że uważa się dziadka za zwykłą marionetkę, lub też lalkę poruszaną przez niewidzialnego lalkarza.
Mniej dostrzegalne od pustego spojrzenia są blizny znaczące się na jego pysku zarośnięte futrem, acz dobre przypatrzenie się pozwala je zlokalizować. Na nosie za to jest dobrze widoczna niewielka, bura szrama wyglądająca jakby była brudna. Dodatkowo jego prawe ucho pozbawione jest czubka.
Kiedyś był niezwykle urodziwym wilkiem o futrze w kolorze nocy otulającej większość jego ciała i srebrzystej tarczy księżyca znaczącą jego spodnią część i łapy. Jednakże teraz te koloru całkowicie wypłowiały. Srebrny odcień zastąpiony został brudną białością, a czarny jak skrzydła kruka grzbiet powleczony został charakterystyczna dla jego wieku siwizną. Dla lepszego efektu stuletniego dziadygi brakowało mu tylko długiej sierści zwisającej ze spodu jego paszczy tworząc w ten sposób niewielką brodę, ale nie dało się jej zapuścić. Bliznę ma także na karku, nie jest przyjemnym patrzenie na nią ponieważ wygląda jakby ktoś mu wyrwał kawałek skóry i nie myliłby się z tym stwierdzeniem.
Z daleka już słyszalny jest jego ciężki, oddech przypominający bardziej rzężenie. Staruszkowi niemal garściami odchodzi futro od skóry ukazując nagie zniszczone ciało koloru suchej szarości, a jedna z jego łap jest jej całkowicie pozbawiona. Owa kończyna sama w sobie wygląda jak jedna wielka gnijąca rana obdarta ze skóry, z której gdzieniegdzie spływała delikatna stróżka krwi z rozerwanej skorupy chroniącej wrażliwą tkankę. Wilk na niej normalnie chodził, mimo że potwornie go bolała.
Nie wygląda na zagłodzonego, ale nie wygląda też na w pełni zdrowego, gdyby nosił przy sobie jeszcze kosę i pelerynkę, a jego nadejście zapowiadały kruki, praktycznie niczym nie różnił by się od Śmierci.

Charakter: Jest spokojnym chociaż marudnym staruszkiem. Rzadko jest złośliwy, a porywczość i chęć życia już dawno w nim umarła. Brakuje mu towarzystwa innych, ale z drugiej strony unika towarzystwa i od niego stroni. Nie chce być dla nikogo ciężarem, bo wie, że nikt nie miałby już z niego żadnego pożytku. Ot jedynie kolejna gęba do wykarmienia, która nic nie robi tylko żre i śpi nie nadając się do niczego innego, jedynie wnerwia innych swoim zrzędzeniem "bo ziemia jest za zimna", "słońce za bardzo grzeje", "stawy mnie bolą". Może aż tak bardzo nie marudzi, ale wie jakie zdanie mają inne wilki o niedołężnych starcach. Dlatego woli być sam. Młodsi nigdy nie dostrzegają, że rozmawiając między sobą złośliwie o jakimś staruszku, ten zwykle jest niedaleko nich i doskonale słyszy co oni mówią, przez co jeszcze bardziej traci sens istnienia. Przez swoją samotność bardzo często mówi do siebie i zazwyczaj jest to smętny monolog na temat życia. Na jego siwym pysku nigdy nie uświadczy się radosnego grymasu, a zbolały wyraz tylko podkreśla jego wygląd chodzącego trupa z udręczoną duszą.
Nie jest tchórzem, ponieważ jest ze śmiercią za pan brat, ale "widząc", że ktoś jest w potrzebie, odejdzie po prostu zostawiając potrzebującego samemu sobie. Owszem ma serce i potrafi współczuć innym, ale jaki sens w pomaganiu drugiemu, skoro wtedy najpewniej oboje przypłacą to życiem?
Mimo swojego z reguły spokojnego usposobienia, strach sprawia, że potrafi się rzucić drugiemu wilkowi do gardła bez powodu, nawet jeśli to szczeniak, który tylko przebiegł mu przez drogę.

Historia: Za dziecka i w młodości był zupełnie innym wilkiem, a stał się taki przez bagaż doświadczeń, który nosi na swoim grzbiecie, ale... Zacznijmy od początku.
Urodził się w pokrytej grubą warstwą śniegu tajdze na wysepce, którą zewsząd otaczała woda z rzeki, niesionej prądami w stronę wodospadu. Ze względu umiejscowienia nory, jedynymi wrogami jakie zagrażały samcowi i dwóm jego siostrom były drapieżne ptaki oraz niebezpieczna woda. Wysepka wcale nie była mała, bo znajdowała się tam pokaźnych rozmiarów gawra no i było miejsce na pięcioro starszych osobników plus rodzice maluchów. Wilki z jego stada od pokoleń zamieszkiwały tą gawrę, dlatego pierwszą umiejętnością jaką się uczyły szczeniaki, było wypatrywanie w rwącej rzece zanurzonych kamieni, po których dorośli bezpiecznie przedostawali się na "stały ląd" by zapewnić rodzinie jedzenie. Oczywiście nie dało się dostarczyć całej zdobyczy na wyspę dlatego z początku maluchy dostawały na wpół przetrawione mięso, a po tym dorośli po najedzeniu się przynosili im kawałki mięsa ze zdobyczy.
Jako jedyny samiec w rodzeństwie czuł się odpowiedzialny za siostry. Zawsze był dla nich dobry i pozwalał im wygrywać w zabawach wiedząc, że jest od nich silniejszy jako pierwszy szczeniak z miotu i do tego basior. Był radosnym szczeniakiem, którego wszędzie było pełno i bardzo często obrywało mu się od dorosłych za rozrabianie.
Jego łobuzerstwo przybrało na sile kiedy młody podrósł. Uważał się za lepszego od niektórych dorosłych w stadzie i bardzo często był się ze starszymi, niekiedy słabszymi od niego przez wiek. Nie raz jego ojciec był gotów wygnać go ze stada jednakże zawsze zapobiegała temu matka samca. Po jego wybrykach prosiła go, błagała, niemal ze łzami w oczach by przestał się tak zachowywać, by był spokojniejszy i przestał sprawiać kłopoty innym, on jednak zbywał to tylko aroganckim prychnięciem i wzruszeniem ramion. Uważał się za boga, a jako że jego rodzice byli przywódcami, wiedział, że nikt nie może na niego podnieść łapy. Czuł się bezkarny i dlatego załaził innym za skórę. Za jego wybryki obrywało mu się od ojca, a pełen bólu skowyt młokosa potrafił roznosić się echem po całym lesie. Alfa zazwyczaj jako karę gryzł go w kark, by pokazać kto tu rządzi. Niestety ani prośby matki, ani reprymendy ojca nie dawały żadnych efektów, a Ulv stawał się tylko jeszcze bardziej nieznośny. Codzienne karanie przez przywódcę doprowadziło, że samiec miał teraz na karku paskudną bliznę, która powstała wskutek oderwania nastolatkowi w pewnym momencie kawałka skóry.
To także w żaden sposób nie zmieniło postępowania basiora, który już jako dorosły wilk awanturował się ze wszystkimi w stadzie, na rodzicach i siostrach kończąc. Wiele razy wyzywał też ojca na pojedynek o władzę, ale zwykle przegrywał, zwycięstwem jednak było dla niego kiedy z dziką radością pozbawił przywódcę tylnej łapy, przez którą nie mógł brać udziału w polowaniach, a po kilku miesiącach umarł z powodu zakażenia. Nikt ze stada nie chciał zając miejsca zmarłego alfy bojąc się żądzy mordu w oczach Ulva, przez to samiec w końcu zdobył upragnioną władzę i rządził żelazną łapą. Za partnerki wziął sobie swoje własne siostry, jedną z nich utopił w rzece, za to że mu odmówiła, druga ze strachu o własne życie oddawała mu się za każdym razem, kiedy sobie tego życzył. Jednakże ją także zabił, po tym jak urodziły się na wpół martwe szczenięta, które wyglądały jak potwory z niedorozwiniętymi kończynami czy głowami, jedno z nich nie miało rozwiniętego tułowia, które się rozerwało przy porodzie, a z ciała malucha wyleciały wnętrzności. Ulv wpadł wtedy w szał za całe nieszczęście obwiniając starców, którymi za szczeniaka dokuczał.
W noc po wybiciu drugiej siostry i niemal całej watahy Ulv wybrał się na polowanie. Musiał dostarczyć swojej matce i ostatniemu miotowi jaki miała z jego ojcem jedzenia. Nie były to trudne łowy bo krwawy księżyc zaskakująco rozświetlał okolicę, a do tego spotkał w lesie dziwne zwierze. Wyglądało jak renifer o długiej szyi i pysku wyglądającym jak ludzka twarz. Na bujnym porożu zaplątane były młode gałązki i pnącza z kwitnącymi kwiatami. Przednie kończyny nie miały kopyt, a coś na wzór szponów jastrzębia podczas gdy tylne wyglądały normalnie choć były bardziej umięśnione. Z boków wyrastała mu para pierzastych skrzydeł, a gadzi ogon porośnięty był futrem. Ponad to wszystko istota miała oślepiająco białe futro które świeciło niczym księżyc swoim blaskiem. Zdarzyło mu się słuchać jak starsi mówili o Bogu, ale nigdy w niego nie wierzył i sądził, że to stworzenie jest tylko nieznanym gatunkiem renifera.
Zabił je bez żadnych przeszkód, nie wydało mu się dziwnym, że istota nie uciekała, a jedyną jej obroną w ostatnich chwilach życia było ugryzienie wilka sztyletowatymi zębami ze strzępionymi krawędziami jak piła w lewą łapę, która teraz wyglądała tak koszmarnie. Nigdy się nie dowiedział co to było za stworzenie. Niedługo jednak po zabiciu jej i najedzeniu się zaczął ciągnąć truchło w stronę wysepki. Podczas tej drogi słyszał rozchodzące się echem jego imię, a las wydawał się zupełnie inny, jakby całe życie nagle zaczęło z niego uciekać. Wielokrotnie przystawał zamykając oczy i potrząsając łbem, gdy zamazujący się wzrok i falujące jak woda drzewa, zaczynały przyprawiać go o bóle głowy. Nie wiedział czemu, ale zaczął go ogarniać niepokój i po raz pierwszy w życiu się bał. Wołający go głos złudnie przypominający melodyjny zew matki nakazywał mu by ten się obrócił, ale coś mówiło samcowi by tego nie robić. Przyśpieszył kroku spanikowany, nie puszczając dziwacznej ofiary. Nie zwrócił uwagi na to, że stawała się coraz lżejsza i zaczynała smakować mchem i próchnicą. Otóż właśnie ciało istoty zmieniające się w mech zaczynało odpadać od całości przez ciągnięcie jej po twardej zmrożonej mimo braku śniegu ziemi.
Puścił ją dopiero nad brzegiem rzeki jak poczuł, że coś pełzającego wypełnia mu pysk. Wypluł z niego z przerażeniem czarne robaki, a z całego zwierza została mu tylko ta dziwna głowa z ludzką twarzą, długą szyją i porożem. Jego błędem było to, że przepełniony pewnością siebie iż jest już niemal w domu i nic mu nie grozi obrócił się za siebie i wtedy zamarł przerażony widząc przed sobą czarną postać spowitą dymem, uśmiercającą wszystko po czym przeszła. Skulił się żałośnie uciekając jak najszybciej na wysepkę, jednakże biegnąc przed siebie po kamieniach nie widział by się zbliżał do bezpiecznego schronienia. Koścista łapa rozorała mu bok, ale zniknęła jak szarpiący się w panice rozchlapywał wodę na boki.
Samemu nie wiedząc kiedy wpadł na wysepkę i zaczął szukać i nawoływać matkę oraz małe rodzeństwo.
- Jak mogłeś to zrobić? Nie jesteś wilkiem, jesteś zwykłym potworem, którym rządzi śmierć. - Usłyszał płaczliwy głos matki pełen ubolewania i przerażenia.
Nie zwrócił uwagi na jej słowa, nie przejął się jej tonem. Ucieszył się tylko słysząc ją i znów zaczął się energicznie rozglądać. Jego wariujący wzrok w końcu napotkał w tej ciemności nocy na jakiś grubszy zarys wyglądający jak błoto lub coś. Nie był nim jednak. Było to zgniłe, odpadające od całość ciało matki, która zaczęła iść w jego stronę z przerażającym uśmiechem na zniekształconym pysku spadającym kawałkami na ziemię jakby zrobionym z błota. Chciała go zabić. Nie wiedział czemu miał takie ważenie, ale nie mógł na to pozwolić i pierwszy to zrobił.
Ranem obudził się już nic nie widząc, jedynie czuł, że jest lepki od krwi, a wokół jego legowiska rozrzucone są szczątki jego rodzeństwa i rodzicielki. Oszalały samiec chciał z sobą skończyć szarżując w stronę ułamanej ostro zakończonej gałęzi, na którą nabił drugą siostrę. Nie dotarł do niej jednak bo potknął się o zwłoki jednego z martwych szczeniąt i wpadł do wody. Nie wiedząc czemu sprawiała mu ona niewyobrażalny ból, nie mógł się wynurzyć targany wodnymi wirami, a dodatkowo płynął prosto w stronę wodospadu, z którego niedługo po tym spadł roztrzaskując się o kamienie.
- Nie ma w życiu tak łatwo, zapłacisz za swoje grzechy. O zmarłych mówi się dobrze, albo wcale - rozbrzmiał mu w głowie mrożący krew w żyłach głos, który zakończył swoją wypowiedź rozdzierającym duszę śmiechem.
Od tego czasu Ulv stara się na wszystkie sposoby uciec od tego szaleństwa i zakończyć swoje życie, za każdym jednak razem zostaje uratowany, a w głowie huczą mu te same słowa. Wilk panicznie boi się wody przez ból jaki ta mu sprawia, niemal jakby ktoś mu lał ogień na ciało. Wody w organizmie dostarcza mu krew upolowanej zwierzyny spożywanej wraz z mięsem, przez lata nauczył się "widzieć" mimo braku wzroku, a mimo podstarzałego teraz wieku umie sobie poradzić, całkowicie wyjałowiony z życia z tym "pasożytem" w sobie, który go zabija, ale nie pozwala umrzeć, póki ten nie zapłaci za swoje błędy.

Moc: Posłaniec Śmierci: Słyszy dziwny głos, który niejako kieruje jego poczynaniami i potrafi dostrzec makabryczne szczątki, które zawsze wydaje mu się, że chcą go zabić, a w rzeczywistości napotkane stwory są zwyczajnymi zwierzętami, które w panice o własne życie on sam zabija. Wszyscy widzą je jako normalne, mu są jednak nakładane potworne obrazy całej rzeczywistości.

Przez swoje przekleństwo nie wiadomo czemu jest wrażliwy na wodę, która może wypalać mu rany, a jego ciało w kontakcie z nią dymi i syczy. Dodatkowo z dnia na dzień jego łapa coraz bardziej gnije i odpadają z niej fragmenty tkanki przypominające błoto, ale będące maziowatym, zgniłym ciałem. Miejscami można dostrzec kość. "Choroba" ta niszczy staruszka od wewnątrz i rozprzestrzenia się na całe jego wewnętrzne ciało, które gdzieniegdzie jeż już gnije. Im bardziej sprzeciwia się swojemu "Panu" tym szybciej następuje rozkład.

Żyjąc w ciągłym cierpieniu wilk jest mimo wszystko bardzo wytrzymały i zwykłe obrażenia nie sprawiają mu już bólu, jedynie ten, który towarzyszy mu na co dzień. Umie też bardzo długo nie jeść i nie pić, ale powodowane jest to tym, że jego organizm sam się zjada wtedy. Świeże mięso spowalnia proces umierania staruszka, podczas gdy jedzenie starej padliny i rzeczy, których inni brzydzili by się tknąć kijem potrafi na pewien czas zatrzymać chorobę, a nawet nieco odbudować ciało, by basior dłużej cierpiał.

Ostatnio edytowany przez Ulv (2017-02-26 11:03:20)


STAN POSTACI: Stary, zabiedzony wilk ledwo dźwigający swoje ciało na słabych łapach, których stawy odmawiają niekiedy posłuszeństwa. Nim nadejdzie doskonale słychać jego ciężki oddech, jakby z trudem łapał powietrze. Jego lewa łapa wygląda jak jedna wielka, gnijąca rana pozbawiona skóry, której fragmenty potrafią odpadać uśmiercając roślinność w miejscu, w którym martwa tkanka spocznie. Jest całkowicie ślepy, widzi jedynie świat z perspektywy mrocznej rzeczywistości pełnej okropnych monstrów. Jest w kiepskim stanie fizycznym jak i psychicznym. Skazany na łaskę kierującej nim Śmierci.


O zmarłych mówi się dobrze, albo wcale.

Offline

#2 2017-02-27 17:37:05

Selti
Zwykły Wilk
Dołączył: 2016-10-10
Liczba postów: 68
PŁEĆ: samica
WIEK: 3 lata
Windows 8.1Opera 43.0.2442.991

Odp: Ulv znaczy Wilk

Akcept! ♥ Przepraszam za zwłokę ♥


STAN POSTACI: Jej śnieżnobiałe futro nieco poszarzało, a sama wilczyca jest nieco poobijana. Na jej lewym boku widnieje dość rozległa, aczkolwiek zespolona, rana po niedźwiedzich pazurach.

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot
Tytuł forum

To jest miejsce na reklamę tekstową for partnerskich.

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
dragonballots - division - mta-businesslife - avastandarpg - countrylife