Sol Oriens

Nie jesteś zalogowany na forum.

Ogłoszenie

POGODA
DZIECIĘ KSIĘŻYCA
Dwunogi znikły z gęstych lasów, co tylko potwierdza przyjście coraz cieplejszych dni. Choć pogoda wciąż lubi się zmieniać z nienacka, to jednak znikły wszelkie ślady po zimie, pozostawiając za sobą błoto i wezbrane potoki. Śnieżne czapy w górach kurczą się powoli, odsłaniając wyżej położone przełęcze i kotliny. Płowa zwierzyna powoli wychodzi z puszczy, by skorzystać ze świeżych traw.
Ciemności, Ciemności, Ciemności...
Mrok skrywający się wśród blasku albo dogorywa, albo jest silniejszy niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Kształty snujące się pod jego osłoną od zawsze igrają ze zmysłami śmiertelników niczym niczym zastęp mimów na twoich usługach. Czekają na jedno twoje skinienie...

#1 2016-10-23 16:38:09

Mistrz Gry
.
Dołączył: 2016-10-13
Liczba postów: 62
AndroidChrome 50.0.2661.89

Martwe Drzewo

Pień o kilkumetrowym obwodzie, pokryty pękającą i złuszczającą się korą. Powyginane korzenie niczym palce męczennika orzące ziemię pod sobą. Rozłożyste konary zwieńczone aureolą cienkich, wysuszonych gałązek. Ar Łuk Mas. Największe drzewo w krainie. Szczyt jego korony sięga wysoko ponad okoliczne lasy... a raczej sięgał w czasach, gdy owe lasy jeszcze tu istniały. Obecnie drzewo otoczone jest łysymi i nierzadko połamanymi pniami, swoją własną armią umarłych, wiecznie strzegącą Równiny. Od samego kolosa wciąż bije duma i potęga, jednak przepełnione są one smutkiem i jakąś upiorną grozą. Miejsce, gdzie niegdyś mieszkali Bogowie Światła, gdzie najczęściej ich widywano i w dawnych czasach odprawiano największe święta, teraz stało się ponurym cmentarzem przeszłości. Podobno widuje się tutaj duchy różnych zwierząt, snujące się smętnie wśród leśnego pogorzeliska. Nikt nie wie, o co im chodzi. Może one same już tego nie wiedzą.

Offline

#2 2017-01-14 13:05:42

Selti
Zwykły Wilk
Dołączył: 2016-10-10
Liczba postów: 68
PŁEĆ: samica
WIEK: 3 lata
Windows 8.1Opera 42.0.2393.94

Odp: Martwe Drzewo

Droga ciągnęła się w nieskończoność. Wadera doskonale wiedziała, że powinna opatrzyć swoje rany, w głowie nawet układała przepis na środek przeciwbólowy. Zdobycie surowców skutecznie utrudniała pora roku. Teraz, gdy wszystkie rośliny obumarły, a śnieżna pierzyna okryła wszystko dookoła, ciężko było odnaleźć jakieś ziele. A jednak Selti miała nadzieje, że może wśród pozostałości po starym świecie, zachowały się szczątki jej jaskini, w której szczelnie zamknięty był zasób ziół wystarczający na zaleczenie ran i uśmierzenie bólu.
Westchnęła ciężko, powoli osuwając się na ziemię, tuż pod drzewem. Jej stan fizyczny oceniłaby na dość sporym minusie. Jedno z jej śnieżnobiałych skrzydeł było połamane, przynajmniej Shindy je naprostował i kości mogą spokojnie się zrastać. W dodatku na jej lewym boku sączyły się krwią dość głębokie rany w kształcie niedźwiedzich pazurów. Wisienką na torcie była niewątpliwie jedna z łap, na którą wadera nie mogła stawać, gdyż i ona była pokaleczona.
Ale nie teraz, teraz chciała odpocząć. Przymknęła ślepia, wsłuchując się w głuchą ciszę.


STAN POSTACI: Jej śnieżnobiałe futro nieco poszarzało, a sama wilczyca jest nieco poobijana. Na jej lewym boku widnieje dość rozległa, aczkolwiek zespolona, rana po niedźwiedzich pazurach.

Offline

#3 2017-01-14 14:15:24

Valerian
Zwykły Wilk
Dołączył: 2017-01-13
Liczba postów: 50
PŁEĆ: samiec
WIEK: 4 lata
ŹRÓDŁO AVATARA: http://earthjustice.org/sites/
MULTI: Ulv
Windows 7Chrome 55.0.2883.87

Odp: Martwe Drzewo

Śnieg, śnieg i jeszcze raz śnieg. Gdzie nie poszedł, wszędzie tak samo. Wszystko pokryte warstwą białej zamarzniętej wody lepiącej się niemiłosiernie do futra i mrożące ciało do szpiku kości. Dla basiora była to najgorsza pora roku. Z polowaniem ciężko, bo wszystkie możliwe kryjówki w zaroślach zwiędły i obumarły na czas zimy, podkradane jest utrudnione przez chrzęszczący pod łapami śnieg i dodatkowo ciężko się w nim biega jak napada go więcej. Ooo tak. Zima to stanowczo ciężki czas, a może by tak zacząć zapadać w sen zimowy jak niedźwiedzie?
Z tą myślą dotarł w te opustoszałe rejony, z daleka dało się słyszeć, że nadchodzi przez wyżej wspomniane chrupanie białego puchu. Zwolnił kroku wyczuwając w okolicy innego wilka, lecz się nie zatrzymał, prąc czujnie na przód. Przystanął dopiero jak jego oczom ukazał się biały skrzydlaty zlepek sierści pachnący innym osobnikiem jego gatunku. Val nigdy nie spotkał się ze skrzydlatym wilkiem, ale nie powstrzymało go to przed podbiegnięciem do rannej wilczycy w celu udzielenia jej pomocy.
- Coś ty z sobą zrobiła - zapytał cicho sam siebie pochylając nad nią. Rozejrzał się dokoła w poszukiwaniu jakiegoś schronienia by ta nie zmarzła, a po chwili trącił ją pyskiem by się upewnić czy samica żyje.


STAN POSTACI: Jest zdrowym i dobrze odżywiającym się wilkiem. Jedynie ma ranną tylną łapę, przez którą utyka oraz wyrwany kawałek skóry na karku. Nosi na sobie ledwo wyczuwalną woń Selti, wyraźny, acz powoli niknący zapach Sheothara, a przede wszystkim pachnie ziemią i swoją nową kryjówką.

Offline

#4 2017-01-14 14:41:51

Selti
Zwykły Wilk
Dołączył: 2016-10-10
Liczba postów: 68
PŁEĆ: samica
WIEK: 3 lata
Windows 8.1Opera 42.0.2393.94

Odp: Martwe Drzewo

Mrok tulił ją szczelnie, a zapach jej własnej krwi zdawał się rozpływać, znikając gdzieś w nicości.
Cisza, zakłócona jedynie szeptem zmarłych dusz, które wadera doskonale słyszała. Słyszała każde pojedyncze słowo umęczonych duchów, łaknących tego, czego ona nie była im w stanie dać.  Coś czego zwykli śmiertelnicy nie byli w stanie ujrzeć, ich uszy usłyszeć, a serce wyczuć.
Stukot jej własnego serca stopniowo wracał do normalnej prędkości. Powoli wypuściła powietrze przez nozdrza, które barwione temperaturą na biało, wzniosło się ku górze.
Jej receptory słuchowe wyłapały kolejny dźwięk, który z początku zignorowała, uznając za surrealny byt, któremu zebrało się na żywsze harce. A jednak to nie była potępiona dusza, to była istota śmiertelna.
Jej srebrzyste ślepia zalały otoczenie, ku niejakiemu zdziwieniu rejestrując wilczą sylwetkę.
Cichy, spokojny ton rozlał się po jej uszach, próbując określić czy istota stojąca przed nią była na pewno wilkiem, czy może jednak duchem.
Dopiero ciepły pysk, oraz chłodny wilgotny nos, który ją trącił, całkowicie utwierdził ją w przekonaniu, że istota przed nią jest w pełni żywa.
-Ja.. - zaczęła, zrywając się gwałtownie. Pokaleczona łapa po zetknięciu z twardą ziemią, odpowiedziała przeszywającym bólem, który promieniował na całą kończynę. Z pyska wadery wydobył się cichy pisk, oderwała łapę od podłoża, tym samym zatoczyła się w kierunku nieznajomego, uderzając w niego.
Jej pysk wykrzywił się w niejakiej złości. Oczywiście, że zdawała sobie sprawę z tego, że owe działanie było nierozważne i skrycie się za to przeklinała.
-Prze..praszam.. - sapnęła, odsuwając się powoli, tym razem uważając na ową kończynę, by usiąść kawałek dalej.
-Uznajmy, że.. to kara za moją nieostrożność i dobroć.. - z jej pyska wyrwał się cichy chichot. Czy to było dziwne? zapewne, bo kto w takim stanie ma siłe na poczucie humoru.
Westchnęła ciężko, przymykając ślepia - Nie widziałam Cię wcześniej, cud, że nie jesteś kolejnym miśkiem. Kto wie, może i ich rodzinka była znacznie większa..- kontynuowała, a jednak owe słowa były skierowane bardziej do niej samej, niż nieznajomego.


STAN POSTACI: Jej śnieżnobiałe futro nieco poszarzało, a sama wilczyca jest nieco poobijana. Na jej lewym boku widnieje dość rozległa, aczkolwiek zespolona, rana po niedźwiedzich pazurach.

Offline

#5 2017-01-14 15:12:13

Valerian
Zwykły Wilk
Dołączył: 2017-01-13
Liczba postów: 50
PŁEĆ: samiec
WIEK: 4 lata
ŹRÓDŁO AVATARA: http://earthjustice.org/sites/
MULTI: Ulv
Windows 7Chrome 55.0.2883.87

Odp: Martwe Drzewo

- Co ty...?! - urwał zaskoczony widząc jak wadera wstaje. Bez chwili namysłu instynktownie zareagował i ją "złapał" podpierając swoim ciałem by nie upadła. Mogła przez to wyrządzić sobie więcej szkód niż dobrego. Z drugiej strony i tak skrajnie nieodpowiedzialnym było, że się podniosła w swoim stanie. Odczekał chwilę by się uspokoiła i złapała równowagę, a następnie pozwolił jej się odsunąć od niego. Westchnął ciężko nie mogąc uwierzyć w tak nierozsądne zachowanie ze strony wilczycy będącej zaledwie rok młodszą. Bacznie ją obserwował gdy siadała, on sam został tak jak ją złapał. Nie miał ochoty sadzać tyłka na puszystej, acz zimnej poduszce.
- Nie powinnaś wstawać. Jesteś słaba, a te rany nie wyglądają pocieszająco. - powiedział zmartwiony nieco kładąc po sobie uszy. Nie zamierzał się jednak jej narzucać. - I nie przepraszaj, to była moja wina. - uśmiechnął się przyjaźnie podnosząc na powrót swoje dwa szpiczaste radary.
Wysłuchał tego co mówiła nie przerywając jej. Nie uważał by to było najlepsze miejsce, a tym bardziej sytuacja na pogaduchy, ale co mógł począć? Wadera pewnie jest cięższa niż inne, przez swoje skrzydła. Był silny, ale wątpił by udało mu się dźwignąć skrzydlatą samicę i przenieść ją w jakieś bezpieczniejsze miejsce.
- Każdy popełnia błędy, ale przez nie dowiadujemy się więcej i uczymy by więcej tak samo nie postępować. - odparł łagodnie, a po chwili się wyszczerzył w uśmiechu na drugie słowa wadery. - To zabawne, jeszcze chwilę temu myślałem o tym, czy nie prowadzić niedźwiedziego trybu życia. Nie przepadam za zimą, a one cały ten okres przesypiają, więc taki styl życia byłby mi na łapę. - zaśmiał się, poniekąd chcąc rozluźnić atmosferę.
Nie długo po tym spoważniał, ale łagodny uśmiech nie schodził z jego pyska.
- Jeśli chcesz mogę ci pomóc dojść do twojego domu. - zaoferował patrząc w jej ołowiane oczy. Rozsądniej było by znaleźć gdzieś w tej martwej okolicy kryjówkę, ale wiedział, że z samicami nie warto dyskutować, one są uparte i zawzięcie trzymają się swoich irracjonalnych poglądów. Im bardziej chce je się utwierdzić w ich błędnych przekonaniach, tym mocniej stoją przy swoim, a do tego się wściekają, co później kończy się awanturą. Samiec w duchu westchnął, nie rozumiejąc jakim cudem samice jeszcze nie wyginęły przez swoją lekkomyślność i upór.


STAN POSTACI: Jest zdrowym i dobrze odżywiającym się wilkiem. Jedynie ma ranną tylną łapę, przez którą utyka oraz wyrwany kawałek skóry na karku. Nosi na sobie ledwo wyczuwalną woń Selti, wyraźny, acz powoli niknący zapach Sheothara, a przede wszystkim pachnie ziemią i swoją nową kryjówką.

Offline

#6 2017-01-14 15:50:20

Selti
Zwykły Wilk
Dołączył: 2016-10-10
Liczba postów: 68
PŁEĆ: samica
WIEK: 3 lata
Windows 8.1Opera 42.0.2393.94

Odp: Martwe Drzewo

Z jej pyska wyrwał się cichy chichot, bagatelizujący jego obawy.
-Nie w takich sytuacjach byłam, wyliże się z tego.. spokojnie.. - wyznała dość cicho, po raz kolejny przymykając srebrzyste ślepia.
Słuchała każdego kolejnego słowa, jakie wypływało z pyska nieznajomego. To nowość spotkać kogoś zupełnie Ci obcego, który jednak zachowuje się w stosunku do Ciebie życzliwie, ba! czuć coś w rodzaju troski o bliźniego, jest dość rzadko spotykane.
-Racja, a jednak ciężko zbliżyć się do duszy malca, który kurczowo trzyma się, rozwścieczonej matki.. chcesz odesłać go w zaświaty, by oboje poczuli spokój, a jednak.. - jej głos był nadzwyczaj spokojny, przymknęła ślepia
-Czasem chyba nie da się być ostrożnym w tym fachu..- zachichotała, podkulając uszy, tym samym kładąc je po sobie.
Na wiadomość o niedźwiedzim stylu życia, uśmiechnęła się głupawo - No no.. najpierw musiałbyś trochę sadełka przybrać.. - stwierdziła niejako rozbawiona, przechylając delikatnie łepek na bok.
-Ah, ja dobrze znoszę zimę, może to dlatego, że moje korzenie sięgają mroźniejszych klimatów. - wyznała, czując niejaki smutek. Jak często mówiła o domu? Nie poruszała tego tematu przez większość swojego życia, nie przez to że nie chciała, Ona po prostu nie mogła.
-Natomiast.. - zaczęła, wyrywając się z przemyśleń - ciężko znoszę lato, za gorąco.. - jej srebrzyste ślepia osiadły na sylwetce basiora, zawisając na nim.
Słysząc jego propozycje, wybuchła śmiechem - Ah, bardzo chętnie, tylko wiesz.. Nie znalazłam jeszcze miejsca, które mogłabym nazwać domem.. Spędziłam tu całe życie, ale teraz.. kraina którą znałam tak dobrze, jest niemal obca..
Uniosła wzrok na martwe drzewo - A ty wiesz, że to drzewo kiedyś lśniło magicznym blaskiem? - na jej pysk wpłynął rozczulony uśmiech - Kiedyś niosło ukojenie, teraz niesie zgrozę i pustkę.. To jeden z największych dowodów, że świat który tak doskonale znałam, umarł bezpowrotnie..- umilkła, po czym cicho prychnęła, by powoli wstać.
-Dość trajkotania o przeszłości..- stwierdziła, ustając - Kto wie, może moja stara grota chociaż w części się uchowała. Swego czasu szczelnie zamykałam zioła, może coś ocalało.- zerknęła w jego kierunku - Jeśli chcesz, możesz mnie tam odprowadzić..


STAN POSTACI: Jej śnieżnobiałe futro nieco poszarzało, a sama wilczyca jest nieco poobijana. Na jej lewym boku widnieje dość rozległa, aczkolwiek zespolona, rana po niedźwiedzich pazurach.

Offline

#7 2017-01-14 16:19:29

Valerian
Zwykły Wilk
Dołączył: 2017-01-13
Liczba postów: 50
PŁEĆ: samiec
WIEK: 4 lata
ŹRÓDŁO AVATARA: http://earthjustice.org/sites/
MULTI: Ulv
Windows 7Chrome 55.0.2883.87

Odp: Martwe Drzewo

Ach, samice. Wszystkie takie same. Gdy tylko wyczują przyjaźń ze strony drugiego, niezwykle się otwierają i zaczynają ujadać zalewając rozmówcę lawiną słów, których i tak nie rozumie. Czyżby wadery ewoluowały do tego stopnia, że skubane wyspecjalizowały swój własny język, który samców obezwładnia, robiąc z niego mniej inteligentnego od siebie, a w rozmowie z inną samicą nie wywołuje żadnych negatywnych efektów? Parę razy samcowi zdarzyło się otworzyć pysk jakby chciał coś powiedzieć, ale szybko rezygnował zamykając paszczę i udając, że nic się nie stało. Z uśmiechem na mordce patrzył na nią wysłuchując jej potoku wyrazów zlepianych w niezrozumiałe dla niego zdania. Przez grzeczność nie mógł jej przerywać, ale zdało się zauważyć zagubienie rysujące się na jego pysku. Może by tak się wycofać puki jest zajęta gadaniem? Udałoby mi się ocalić skórę, albo nawet i zdrowy rozum. pomyślał z głupkowatą miną i szeroko otwartymi złotymi ślepiami wbijającymi się w waderę. Raz jeszcze na spokojnie przeanalizował co do niego prawiła, a na pewno w zwolnionym tempie odtworzył to w swojej głowie, którą pokiwał gdy stwierdziła, że nic jej nie jest.
Następnie zgodził się z nią i zaśmiał rozbawiony, kiedy wymieniła, ze musiałby się roztyć by przypominać miśka. Resztę wysłuchał już tylko w skupieniu i milczeniu, patrząc na nią zdezorientowany. Całkowicie się poplątał w jej słowach przypominających krzew z poplątanymi gałęziami, w których utknął i nie mógł się wyswobodzić.
- To będzie dla mnie przyjemność, pomóc ci wrócić do twojego schronienia. - powiedział wyrywając się z otępienia, przed tym energicznie potrzepał głową jakby wyszedł z wody. Wróciła mu świadomość i niezakłócone niczym racjonalne myślenie. - Nazywam się Valerian, od takiej rośliny powszechnie używanej w moim rodzinnym klanie do leczenia ran, o słodkim, miodowym zapachu. - przedstawił się uśmiechnięty prostując się z dumą, by po chwili pokłonić się samicy z szacunkiem. Po tym do niej podszedł wspierając ją bokiem by było jej łatwiej iść i aby się nie przemęczała.


STAN POSTACI: Jest zdrowym i dobrze odżywiającym się wilkiem. Jedynie ma ranną tylną łapę, przez którą utyka oraz wyrwany kawałek skóry na karku. Nosi na sobie ledwo wyczuwalną woń Selti, wyraźny, acz powoli niknący zapach Sheothara, a przede wszystkim pachnie ziemią i swoją nową kryjówką.

Offline

#8 2017-01-14 17:20:13

Selti
Zwykły Wilk
Dołączył: 2016-10-10
Liczba postów: 68
PŁEĆ: samica
WIEK: 3 lata
Windows 8.1Opera 42.0.2393.94

Odp: Martwe Drzewo

Co jakiś czas zerkała ukradkiem w jego kierunku podejrzliwie. Ten uśmiech był bardzo podejrzany, przez moment zastanawiała się, czy basior ja rzeczywiście słucha, czy tylko udaje.
Nie było jej dane dłużej rozwodzić się nad owym tematem, gdyż nieznajomy postanowił się przedstawić i to nie w banalny sposób.
Na pysk wadery wpełznął rozbawiony, aczkolwiek ciepły uśmiech, a ona sama zachichotała
- Jak miodzik, powiadasz? - zagaiła rozweselona z nutką zadziorności - no to miodzio..- zachichotała, widocznie uczepiła się jego imienia, które wydawało jej się być przeurocze. O ile imię brzmiało dostojnie, to jego znaczenie dodawało, dosłownie, słodkich barw.
-Ja nazywam się Selti, co oznacza.. - urwała, gdy z jej pyszczka wydobył się kolejny raz cichy chichot- Właściwie, to chyba nic nie znaczy. No cóż, jakoś będę musiała to przeżyć.. - stwierdziła, z widocznie naciąganym przejęciem.
I tak ruszyła powoli, ku swojemu zdziwieniu z jego pomocą. Naprawdę, ciężko było się nadziwić, że takie osoby wgl. istnieją.  Właściwie to spodziewała się po obcych szeregu zachowań, ale raczej kontrastujących z tym, jakimi została uraczona.
z.t ---> http://www.soloriens.oxn.pl/viewtopic.php?id=46


STAN POSTACI: Jej śnieżnobiałe futro nieco poszarzało, a sama wilczyca jest nieco poobijana. Na jej lewym boku widnieje dość rozległa, aczkolwiek zespolona, rana po niedźwiedzich pazurach.

Offline

#9 2017-01-14 18:20:11

Valerian
Zwykły Wilk
Dołączył: 2017-01-13
Liczba postów: 50
PŁEĆ: samiec
WIEK: 4 lata
ŹRÓDŁO AVATARA: http://earthjustice.org/sites/
MULTI: Ulv
Windows 7Chrome 55.0.2883.87

Odp: Martwe Drzewo

- Tak jak miodzik. - zaśmiał się rozbawiony pomagając jej iść. Nie pytał o jej skrzydła, które co prawda go dziwiły i zastanawiały, ale z drugiej strony po co mu taka wiedza? Jeszcze zostanie uznany za idiotę, a tego nie chciał. Westchnął przebierając łapami, o dziwo samica ze skrzydłami wydała się lżejsza niż wcześniej zakładał, nawet jeśli ją teraz tylko podtrzymywał.
Zdawał sobie sprawę, że wilczyca może uważaj jego zachowanie za dziwne. Niestety wbrew jej prawdopodobnemu przekonaniu o drugim dnie w uczynności i przyjaznym tonie, takowego nie było. Wilk po prostu został tak wychowany. Szacunek i pomoc innym były w jego watasze podstawowymi wartościami zaraz obok honoru i lojalności.
- Miło mi cię poznać, Selti. - powiedział szczerze, patrząc to na drogę, to pod łapy by się nie obalić z ranną waderą. Nie wybaczyłby sobie gdyby przez niego coś jej się stało. Po chwili podniósł na nią przyjazne spojrzenie. - Imię nie potrzebuje znaczenia, by było piękne i jedyne w swoim rodzaju. - odparł spokojnie idąc przez martwą puszczę.

z.t.


STAN POSTACI: Jest zdrowym i dobrze odżywiającym się wilkiem. Jedynie ma ranną tylną łapę, przez którą utyka oraz wyrwany kawałek skóry na karku. Nosi na sobie ledwo wyczuwalną woń Selti, wyraźny, acz powoli niknący zapach Sheothara, a przede wszystkim pachnie ziemią i swoją nową kryjówką.

Offline

#10 2017-02-20 14:56:51

Selti
Zwykły Wilk
Dołączył: 2016-10-10
Liczba postów: 68
PŁEĆ: samica
WIEK: 3 lata
Windows 8.1Chrome 56.0.2924.87

Odp: Martwe Drzewo

Energiczny krok zaraz to zamienił się w bieg. Zwalniała od czasu do czasu, gdy to kwiki warchlaka dobijały do jej uszu, świadcząc o tym, że malec nie nadąża.
Półprzezroczysta postać wbiegła w drzewo, rozpryskując się na setki drobinek.
-hum.. - wydyszała, rozglądając się dookoła. Gdy do jej świadomości dobiła wiadomość o tym, gdzie tak naprawdę się znaleźli, momentalnie zesztywniała. Poczuła jak nieprzyjemny dreszcz przebiega po jej grzbiecie.
Jej ślepia mogły dostrzec niespokojne dusze, które snuły się dookoła, wydając z siebie przeraźliwe, żałosne jęki.
Gdy puste oczodoły jednej ze zjaw spoczęły na Selti, ta zaczęła się cofać, tym samym wpadając na Rathiego.
Z perspektywy osoby trzeciej zachowanie wadery mogło zdawać się dość komiczne, a nawet niepokojące.
-To... gdzieś tu musi być.. - wymruczała drżącym, niepewnym głosem, chcąc zapewne zatuszować swoje zachowanie.
-Gdzieś tu... niedaleko.. - dodała śpiesznie, dygocząc nieznacznie.
-Pooomóóóóż miii - jęknęła potępiona istota, zbliżając się coraz bardziej. Jej paszcza się rozwarła, a ona sama przeniknęła przez Selti, która gwałtownie uchyliła pysk, zaciskając ślepia.
Poczuła przeraźliwy chłód, którego nie dało się porównać do najzimniejszej nocy na biegunie. Prócz tego jej serce, jak gdyby w owej chwili się rozdarło, poczęło rozpaczać. Mieszanka uczuć tak silna, tak depresyjna.
Powoli powiodła wzrokiem za zjawą, która gnała dalej, przed siebie. To co przeżywają te istoty jest przerażające.
Kwik warchlaka sprowadził Selti na ziemie - ah.. czujesz coś, Sheo? -  wymruczała, sama dość obserwując otoczenie dość rozbieganym wzrokiem.


STAN POSTACI: Jej śnieżnobiałe futro nieco poszarzało, a sama wilczyca jest nieco poobijana. Na jej lewym boku widnieje dość rozległa, aczkolwiek zespolona, rana po niedźwiedzich pazurach.

Offline

#11 2017-02-21 13:07:37

Sheothar
Zwykły Wilk
Skąd: grota w lesie
Dołączył: 2016-10-10
Liczba postów: 56
PŁEĆ: samiec
WIEK: 3 lata
ŹRÓDŁO AVATARA: pixabay.com
MULTI: Kania
WWW
Windows 8.1Firefox 51.0

Odp: Martwe Drzewo

Biegł za białą przez las, zastanawiając się dokąd go prowadzi i co ważniejsze - dlaczego. Rath nie czuł w okolicy żadnych świeżych tropów, za wyjątkiem oczywiście małego dziczka, szaleńczo pędzącego za wilczycą. Basior skrzywił się nieco, kiedy przypadkiem jego wzrok padł na warchlaka. Po chwili okolica stawała się coraz bardziej znajoma, kierunek również.
- Selti... - szepnął, aczkolwiek nie mogła tego usłyszeć.
Wiedział, gdzie się zbliżają. Widział to miejsce wiele razy, również ostatnimi czasy i to nie tylko z daleka. Żywe drzewa w lesie powoli ustąpiły miejsca martwym, połamanym kikutom. Jakiś suchy patyk trzasnął pod ciężarem basiora. Nastroszył się nieco, kiedy zwalniali przed potężnym drzewem.
A raczej przed tym, co po nim zostało. Czarny stulił uszy i powiódł wzrokiem wzdłuż gigantycznego pnia i jakiegoś większego konaru. Zimą takie drzewa i tak nie miały liści, może to dlatego miejsce to nie wyglądało tak ponuro jak zwykle. A jednak niepokój coraz bardziej ogarniał wilka, przenikał do jego wnętrza niczym mróz wolno przesiąkający do ciała nierozważnego śpiącego. Rozejrzał się w poszukiwaniu tego, co na niego patrzy, wtem coś na niego wpadło. Drgnął, a po jego ciele przebiegł dreszcz, szybko jednak uświadomił sobie, że to tylko Selti.
- To nie tutaj. Na pewno nie tutaj... - odparł, starając się brzmieć spokojnie.
Ponownie przemknął wzrokiem po nagich pniach drzew, ale nagle coś innego przykuło jego uwagę. Spojrzał przed siebie, nie bardzo wiedząc, na co powinien patrzeć. Stanął obok Selti, gdy się skuliła, i objął ją zdrowym skrzydłem, samemu nieznacznie pokazując zęby. Sierść na karku i grzbiecie basiora stanęła na baczność, kiedy uderzyła w nich fala nienaturalnie zimnego powietrza.
I znikła po chwili. Czarny biegał oczyma od jednego pnia do drugiego, po zaspach, wszędzie wokoło, ale wciąż ani oczy ani też nos nie mogły odpowiedzieć na pytanie, co to było. Zwlekał chwilę z odpowiedzią.
- Tak - rzekł w końcu. - Ale to na pewno nie jest dzik. Co my tu robimy, Selti?
Przeniósł wzrok na niespokojną waderę.


STAN POSTACI: Generalnie rozczochrany, ale przy jego dłuższym miejscami futrze nie rzuca się to tak bardzo w oczy. Skrywa ono całkiem sporo sińców i stłuczeń, a jedno z żeber samca jest definitywnie pęknięte. [40] Od czasu do czasu drży mu jakiś mięsień, głównie w kończynach, ale nie jest to szczególnie zawadzające. Da się wyczuć intensywny zapach Selti, a także lasów i traw. Chustka pociemniała, dawno nie widziała porządnej wody. Kryształ na rzemyku nie posiada ani jednej rysy.
***
"Świat wokół ciebie się zmienia,
przez ciebie płynie niepokój...
Płyną chmury po niebie
pod białą flagą obłoków..."

Offline

#12 2017-02-22 11:20:58

Selti
Zwykły Wilk
Dołączył: 2016-10-10
Liczba postów: 68
PŁEĆ: samica
WIEK: 3 lata
Windows 8.1Opera 43.0.2442.806

Odp: Martwe Drzewo

Sapnęła cicho, próbując zebrać myśli w jedną spójną całość. Czyżby ślepe ufanie duchom było w tym przypadku lekkomyślne?
-Shindy... co ty o tym sądzisz?
-Chciałbym wiedzieć.

Czując ciepło rozchyliła delikatnie ślepia, by odkryć że to skrzydło Rathiego. Wtuliła w niego pysk, wzdychając ciężko.
Pytanie które wypłynęło z pyska basiora nieco ją zmieszało. Co miała mu powiedzieć? że nie wie? że ślepo zaufała czemuś...właśnie.. nawet nie wie czemu. Sądziła, że to jedna z dusz, które zwykle raczyły pomocą. A jednak, musiała się pomylić.
-Czegoś od Ciebie chcą.. to nie była dusza dzika, to głupie sztuczki byście tu przyszli..
-Ale.. przecież ja im nie pomogę.. to nie są zwykłe dusze, nie przeprowadzę ich przez ...
-Wiem to..To też nie był zwykły potępieniec..
-co? Skąd możesz to wiedzieć?
-Kha, Selti.. udajesz głupka? przecież potępione błąkają się tutaj, nie mogą oddalić się z tej lokacji..

Srebrzyste ślepia zalały drzewo, nie wiedziała ile czasu milczy pogrążona w rozmowie z Shindym.
-Nie wiem, Sheło.. - wymamrotała cicho, dając krok w tył - Musimy się stąd ewakuować, byle szybko.. ja.. później Ci wyjaśnię.. - zamruczała, nie będąc wcale pewna swoich słów, w końcu.. co miała mu powiedzieć?
Dusze krążyły tuż przy nich, przez co zarówno Selti, jak i Rathi mogli odczuć gwałtowny spadek temperatury.
Dlaczego snują się przy nich, a ich zachowanie momentami zdawałoby się być agresywne?
-Bierzcie łapy za pas.. O ile tobie nie za wiele grozi dzięki mnie, jeśli to zły twór, może wniknąć w Rathiego..
-Co? Ale jak to możliwe?
-Nie zadawaj durnych pytań, Selti.. wrócimy tu bez twojego pana, wypieprzaj stąd!

-Cho-chodźmy.. - jęknęła, odwracając się, tym samym śpiesznie, gdy zdała sobie sprawę z pewnej różnicy. Nic nie plątało jej się pod łapami.
Joahim..
Gwałtownie się obejrzała za warchlakiem, który powoli kierował się w stronę drzewa.
-Johaś! wracaj! - zawołała, zawracając. Podbiegła go malca, który znajdywał się tuż przy drzewie, by pochwycić go za karczan. Właśnie wtedy jej ślepia ujrzały czarną istotę wychylającą się zza drzewa.
Zdeformowane monstrum, z którego biły czarne opary, wznoszące się na wysokość metra, oblepiając drzewo.
Odskoczyła niczym oparzona, tym samym upuszczając warchlaka- O Bogowie! -krzyknęła, zaraz to chylając się po świnkę.
Istota wychylając się zza drzewa, zaczęła powoli pełznąć w ich kierunku, rozwierając olbrzymie szczęki, pełne zakrwawionych siekaczy.
Po okolicy zaczął roznosić się odór zgniłego mięsa, nieprzyjemnie drażniąc nozdrza.
To coś było w pełni widzialne, a jednak nie do końca świadoma owego faktu Selti, zerknęła na Rathiego, jak gdyby szukała potwierdzenia tego.
-Ruszaj idiotko!
-Ale Rathi!
-W przeciwieństwie do Ciebie nie jest idiotą i nie będzie czekać na specjalne zaproszenie! Ruszaj!

Wadera zawróciła i ile sił w łapach ruszyła w kierunku przeciwnym do drzewa.


STAN POSTACI: Jej śnieżnobiałe futro nieco poszarzało, a sama wilczyca jest nieco poobijana. Na jej lewym boku widnieje dość rozległa, aczkolwiek zespolona, rana po niedźwiedzich pazurach.

Offline

#13 2017-02-22 13:25:39

Sheothar
Zwykły Wilk
Skąd: grota w lesie
Dołączył: 2016-10-10
Liczba postów: 56
PŁEĆ: samiec
WIEK: 3 lata
ŹRÓDŁO AVATARA: pixabay.com
MULTI: Kania
WWW
Windows 8.1Firefox 51.0

Odp: Martwe Drzewo

Wadera milczała przez dłuższą chwilę, którą to poświęcił na obserwację otoczenia. Wciąż wydawało się to zabiegiem zupełnie bezcelowym, aczkolwiek miał nieodparte wrażenie, że zewsząd dobiegają jakieś dźwięki. Głośne, a jednocześnie nieuchwytne, balansujące na granicy słyszalności krzyki. Przestąpił z łapy na łapę i wyszczerzył kły w losową stronę. Zapewne nie zrobiło to wrażenia na otaczających ich istotach, ale on sam poczuł się odrobinę pewniej.
Skierował spojrzenie na białą.
- Którędy?... - spytał, zdając sobie sprawę, że wadera wie lub nawet widzi nieco więcej niż on. W przeciwnym wypadku nie zachowywałaby się w taki sposób.
Kiedy tylko wysmyknęła się spod jego skrzydła, ruszył zaraz za nią, by to szybko wyrównać krok. Za moment jednak wilczyca znikła z pola widzenia, co kazało mu się raptownie zatrzymać i odwrócić. Kolejna fala lodowatego zimna wniknęła w basiora, by pojawić się po drugiej stronie, a on sam zadrżał, daremnie wytrzeszczając oczy w las.
- Selti! - zawołał, odnajdując jej białą sylwetkę i biegnąc do niej, by stanąć po chwili.
Jego wzrok przeniósł się na ruch obok potężnego pnia. Istota, jaka się zza niego wynurzyła, na ułamek sekundy dosłownie sparaliżowała basiora. Położył uszy i nerwowo poprawił położenie kończyn; miał wrażenie jakby grunt osypywał mu się spod łap. Duszący opar trupa spłycał i tak już nierówny oddech.
- Selti, wracaj! - krzyknął ponownie, napinając mięśnie.
Widząc biegnącą waderę, sam odwrócił się naprędce i pomknął długimi susami poprzez białe pustkowie.
Bestia zatrzymała się na chwilę, by rozwarłszy wykrzywioną paszczę, ryknąć wściekle za uciekinierami. Dźwięku tego nie dało się przyrównać do niczego innego, nie przypominał w żadnym razie głosu żywego stworzenia. Zdawał się przenikać tutaj spod ziemi i jednocześnie wydobywać się bezpośrednio z powietrza, jakby z drugiej jego strony.


STAN POSTACI: Generalnie rozczochrany, ale przy jego dłuższym miejscami futrze nie rzuca się to tak bardzo w oczy. Skrywa ono całkiem sporo sińców i stłuczeń, a jedno z żeber samca jest definitywnie pęknięte. [40] Od czasu do czasu drży mu jakiś mięsień, głównie w kończynach, ale nie jest to szczególnie zawadzające. Da się wyczuć intensywny zapach Selti, a także lasów i traw. Chustka pociemniała, dawno nie widziała porządnej wody. Kryształ na rzemyku nie posiada ani jednej rysy.
***
"Świat wokół ciebie się zmienia,
przez ciebie płynie niepokój...
Płyną chmury po niebie
pod białą flagą obłoków..."

Offline

#14 2017-02-22 14:54:17

Selti
Zwykły Wilk
Dołączył: 2016-10-10
Liczba postów: 68
PŁEĆ: samica
WIEK: 3 lata
Windows 8.1Opera 43.0.2442.806

Odp: Martwe Drzewo

Istota widocznie nie miała zamiaru odpuścić, dość szybko zmniejszając odległość między nimi. Gdy wielka paszcza już miała zacisnąć się na ogonach uciekinierów, zniknęła.
A jednak Selti przez dłuższy czas jeszcze nie miała zamiaru się zatrzymać. Dopiero po dłuższej chwili powoli poczęła zwalniać, ostatecznie się zatrzymując, wypuściła warchlaka, dysząc ciężko. Jej srebrzyste ślepia pognały w kierunku Rathiego, jak gdyby chciała się upewnić, że jest tuż obok.
-O Bogowie.. - sapnęła - było blisko... Pewnie to coś nie może oddalać się od drzewa..
Paskudny chichot rozbrzmiał w jej uszach - Chyba sama w to nie wierzysz, Selti..
-Co? - nastroszyła uszy, rozglądając się dookoła - przecież..zniknął.. pew..
-Głupiutka Selti.. Przecież to coś już raz oddaliło się od drzewa..
-Ale go tu nie ma! -krzyknęła rozpaczliwie, omiatając chaotycznym spojrzeniem otoczenie.
-Jesteś pewna? To, że go nie widzisz, nic nie znaczy.. Od tego nie uciekniesz, ta istota przyległa do któregoś z was. Pytanie, którego..
-Czego chce?- sapnęła cicho.
-Duszy.. Selti.. I nie odejdzie, póki nie dostanie tego, czego chce..
Rozpaczliwy wzrok wadery zatrzymał się na postaci czarnego basiora. Myśl, że mogłaby go stracić przebijała jej serce.
-Nie.. - szepnęła.
- Jeśli mamy trochę szczęścia, przywarła do nas,a nie do twojego lovelasa..
-Szczęścia? -szepnęła.
-Owszem, poczwara będzie chciała odebrać twoją duszę, nie jego.. a to oznacza..
-Że jeśli mu ją oddam, to coś zniknie..
-No proszę, jakaś ty kumata, jestem pod wrażeniem.. - zachichotał Shindy, dodając szybko - Żartowałem, nie jestem...
-Shindy.. - burknęła z widocznym oburzeniem.
-Nie moja wina, że jesteś głupia.. -prychnął.
Selti milczała dłuższą chwilę, przeniosła dość smutny wzrok na Rathiego, chcąc nieco rozjaśnić mu sytuacje, a jednak gdy tylko rozchyliła pysk..
-Stul pysk!
-Co? ma prawo wie..- urwała, kuląc uszy.
-Stul pysk, powiedziałem. O Bogowie, dlaczego dziele ciało z taką idiotką..
Selti warknęła - Ja się o to nie prosiłam!
- Nie mów mu nic, myślisz, że jaka będzie reakcja? MYŚL SELTI.. Poza tym nikomu nie oddajemy duszy..
-Ale powiedziałeś..- jęknęła cicho.
-OGHH! Idiotka.. Naprawdę, ja się wyprowadzam!
-Do cholery jasnej, przestań! - prychnęła, zataczając kółko.
-Słuchaj.. nie oddamy nikomu duszy - mruknął, dodając chwilę później- chociaż bym się Ciebie pozbył..
-A zamknij się! - warknęła, siadając - Jeszcze słowo a!
-A co mi zrobisz? - kolejny chichot odbił się echem w jej uszach - Żartuje sobie przecież. Słuchaj uważnie, by twój mały móżdżek to zrozumiał.. Masz zaoferować swoją duszę tak, by ta poczwara przyjęła twoją ofiarę. Potem grzecznie ją wchłoniesz, a tam..
-Ty ją przywitasz..
-Dookładnie - kolejny chichot rozbrzmiewał w jej uszach - Nie wiem jak potężny jest ten byt, więc może się to źle skończyć..chcesz podjąć to ryzyko?
-Chcę.. - odparła niemal bez zastanowienia.
- Grzecznaa...
-A co z tego będziesz miał ty? wybacz, ale nie wierzę w twoją zmianę..
-Oh jakaś ty okrutnaa... - zamiauczał żałośnie, zaraz to zanosząc się śmiechem - Powiedzmy, że tęskniłbym za jedyną inteligentną osobą. Masz dość ograniczonych znajomych..
-Nie no ja Cię zabije! - zawołała.
-Spróbuj!
-A żebyś wiedział! - warknęła, wstając, tym samym zaczynając dość niespokojnie krążyć wokół Rathiego - Rozszarpię!
-OHO! O kurczę! ale się boje! patrz! telepię się jak galareta.. ojejku jej! - paskudny śmiech wciąż odbijał się echem od jej receptorów słuchowych.
-Sheo! - zawołała płaczliwie, przenosząc wzrok na kruczoczarnego basiora, jak gdyby szukała u niego ratunku.
-Właśnie! Rathiii! Ogarnij tą małą pindę..
-Co ty powiedziałeś? - burknęła.
-Nic niccc.... trzymaj się planu.. I ten, ja mu chce wszystko wyjaśnić po mojemu, znając Ciebie, coś schrzanisz
Selti westchnęła cicho, jeszcze raz rozejrzała się dookoła w poszukiwaniu monstrum, którego jednak nigdzie nie było.


STAN POSTACI: Jej śnieżnobiałe futro nieco poszarzało, a sama wilczyca jest nieco poobijana. Na jej lewym boku widnieje dość rozległa, aczkolwiek zespolona, rana po niedźwiedzich pazurach.

Offline

#15 2017-02-22 16:01:06

Sheothar
Zwykły Wilk
Skąd: grota w lesie
Dołączył: 2016-10-10
Liczba postów: 56
PŁEĆ: samiec
WIEK: 3 lata
ŹRÓDŁO AVATARA: pixabay.com
MULTI: Kania
WWW
Windows 8.1Firefox 51.0

Odp: Martwe Drzewo

Odgłos potężnych kroków wręcz deptał im po ogonach, aż nagle zniknął. To było dla czarnego niczym cios, przez chwilę nawet rozważył możliwość, że coś go ogłuszyło, ale przecież wciąż słyszał uderzenia własnych kończyn o śnieg. Widząc, jak wadera zwalnia, również to uczynił, a zatrzymawszy się, uchylił nieco pysk, z którego wydobywały się kłęby pary.
- Wolałbym nie sprawdzać, chodźmy st... Hę? - Podniósł wzrok na waderę.
Usłyszała coś? Obrzucił okolicę wzrokiem, ale na ten moment wydawała się spokojna. Szybko jednak zrozumiał swoją pomyłkę, kiedy słowa białej coraz bardziej zaczynały przypominać dialog. A raczej jego pół. Już miał zapytać, o co chodzi, kiedy poczuł kłucie w końcówce ogona, jakby ktoś wyrywał mu futro. Odwrócił się jak oparzony, ale absolutnie niczego tam nie było. Nie było nawet gałęzi, o którą owym ogonem mógłby zahaczyć. Znów poczuł jak jeży mu się sierść na grzbiecie.
Biała mogła zobaczyć pokraczną istotę wielkości niej samej. Wyciągała do Rathiego swe długie palce, którymi to zaczęła smyrać jego gęste futro, szczerząc przy tym krzywe zęby w kształcie sztyletów.
Wilk obkręcił się błyskawicznie i zacisnął kły w miejscu pustych oczodołów. Poczuł paraliżujące zimno na języku i cofnął się, szukając wzrokiem tego, w co celował. Ciało odruchowo przybliżyło się do ziemi, cofnął się jeszcze trochę, by zaraz odskoczyć, napotkawszy jakiś nikły opór. Spojrzawszy w tamtą stronę z trudem zdał sobie sprawę, że żadnego oporu napotkać nie powinien. Wyszczerzył zęby i zawarczał cicho, w tle wciąż słysząc kłótnię Selti z konkretną osobą.
Coś trzasnęło w oddali, każąc czarnemu unieść łeb i zastrzyc uszami. Dźwięk ten poniósł się echem po pustej okolicy i umilkł. Sheoth obrócił się wokół siebie, nie zważając na biegającą przy nim wilczycę. Wbrew wszelkim sygnałom otoczenia, chciał jeszcze raz przyjrzeć się krajobrazowi.
Wtem padło jego imię. Spojrzał na białą pytająco, ale tylko na krótki moment. Z jego zamkniętego pyska wydobyło się ledwie słyszalne westchnienie, kiedy postąpił krok w jakąś stronę.
Poskładawszy do kupy usłyszane urywki i zdania, odwrócił się i wbił ostre spojrzenie w towarzyszkę.
- Shindy, co się tutaj dzieje? - spytał tonem nieznoszącym sprzeciwu, cały czas spoglądając prosto w srebrzyste tęczówki.


STAN POSTACI: Generalnie rozczochrany, ale przy jego dłuższym miejscami futrze nie rzuca się to tak bardzo w oczy. Skrywa ono całkiem sporo sińców i stłuczeń, a jedno z żeber samca jest definitywnie pęknięte. [40] Od czasu do czasu drży mu jakiś mięsień, głównie w kończynach, ale nie jest to szczególnie zawadzające. Da się wyczuć intensywny zapach Selti, a także lasów i traw. Chustka pociemniała, dawno nie widziała porządnej wody. Kryształ na rzemyku nie posiada ani jednej rysy.
***
"Świat wokół ciebie się zmienia,
przez ciebie płynie niepokój...
Płyną chmury po niebie
pod białą flagą obłoków..."

Offline

#16 2017-02-23 12:24:04

Selti
Zwykły Wilk
Dołączył: 2016-10-10
Liczba postów: 68
PŁEĆ: samica
WIEK: 3 lata
Windows 8.1Opera 43.0.2442.806

Odp: Martwe Drzewo

-Tak patrz bo ci u.. - urwała, momentalnie sztywniejąc gdy jej ślepia natknęły się na poczwarę - O Bogowie.. - szepnęła niemal bezgłośnie, czując jak łapy przyrosły jej do podłoża.
Po jej grzbiecie przeszedł nieprzyjemny, zimny dreszcz - S-Sheło nie ruszaj się.. - pisnęła cichutko, podkulając uszy.
Istota zacharczała bezgłośnie, znikając w kłębi własnego dymu.
-S-Shindy.. Shindy wyjaśnił mu... - mamrotała cicho, a jednak jedyną odpowiedzią była cisza.
-O-On milczy.. -  niemal zapłakała, gubiąc możność mówienia gdzieś w połowie zdania.
Zapach gnijącego mięsa uderzył w ich nozdrza. Bez wątpienia istota wciąż tu przebywała, mimo ponownego zniknięcia.
Wtem grobową ciszę jaka zapanowała między nimi, przeciął świst powietrza, Rathi mógł poczuć jak coś z wielką siłą pochwyciło jego przednią łapę, gwałtowne szarpnięcie spowodowało, że basior przekoziołkował, padając na śnieżne podłoże. Ucisk tak silny, że Sheothar mógł mieć wrażenie, że to coś za chwilę zmiażdży jego kości.
Kolejne gwałtowne szarpnięcie zaczęło ciągnąć basiora w stronę martwego drzewa.
-S-Sheo! - krzyknęła, a jednak łapy jak gdyby nie chciały oderwać się od podłoża.
Na miłość Boską, Selti, rusz się! - warkot odbił się echem od jej uszu - Nie sądziłem, że będzie tak gwałtowny. Pieprzyć wyjaśnienia, ruszaj!
-A-Ale... co ja mam... - urwała, a jednak Shindy widocznie nie zamierzał się odzywać. Wzięła głęboki wdech, ruszając śpiesznie w kierunku Rathiego.
Poczwara, której teraz nawet srebrzyste ślepia wadery nie mogły dostrzec, zaciągała kruczoczarnego coraz bliżej martwego drzewa.
Strach jaki rozlewał się teraz po ciele wadery buchał gorącem. Gdy odległość między nimi zmniejszyła się znacznie, wadera wybiła się z podłoża, lądując na kruczoczarnym.
-Na miłość boską, ukaż swoje oblicze, potworze! - krzyknęła. Kruczoczarny mógł poczuć jak ucisk znika, a on sam, teraz z waderą na sobie, się zatrzymują.
Selti jeszcze przez chwilę wbijała pyszczek w kruczoczarne futro towarzysza, powstrzymując się od napadu płaczu.
Przeraźliwy warkot dobił do ich uszu, a na pysk Rathiego zaczęła skapywać czarna, mokra wydzielina.
Selti uniosła pyszczek, orientując się, że nad nimi stoi owe monstrum. Pokraczna istota wbiła w nich swoje puste oczodoły, a z jego pyska wypływała, wcześniej wymieniona, smolista wydzielina.
-Weź mnie, zamiast jego.. - oświadczyła tak stanowczo, jak tylko mogła, podnosząc się - Moja dusza jest więcej warta.. Ja...były szaman Mahoman oraz zwiastun początku przeklinam Cię i oferuje siebie bez walki..


STAN POSTACI: Jej śnieżnobiałe futro nieco poszarzało, a sama wilczyca jest nieco poobijana. Na jej lewym boku widnieje dość rozległa, aczkolwiek zespolona, rana po niedźwiedzich pazurach.

Offline

#17 2017-02-24 15:50:27

Sheothar
Zwykły Wilk
Skąd: grota w lesie
Dołączył: 2016-10-10
Liczba postów: 56
PŁEĆ: samiec
WIEK: 3 lata
ŹRÓDŁO AVATARA: pixabay.com
MULTI: Kania
WWW
Windows 8.1Firefox 51.0

Odp: Martwe Drzewo

Sheothar poczuł jak ktoś stoi zaraz za nim, to był ten subtelny ruch powietrza sugerujący nie wiatr, a żywą istotę. Może nawet otarła się o jego futro, ale widząc rosnącą panikę w oczach wadery, postanowił posłuchać jej sugestii. Jakkolwiek martwa i nieczuła była ta istota, to jednak na ucieczkę prawie każdy reaguje tak samo - pogonią. Z takiej odległości dopadłaby go po paru krokach, jak nie szybciej. Dobrze pamiętał szpony i kły wyrastające ze zdeformowanego ciała umarlaka; sierść basiora uniosła się na wizję rozszarpywania przez upiora.
Kiedy padło imię ducha siedzącego w umyśle Selti, czarny ponownie wrócił myślami do rzeczywistości. Shindy milczał. Ale dlaczego? Wcześniej toczyli żywą dyskusję, a teraz... Teraz, kiedy Sheo się odezwał, kiedy coś wyraźnie było ustalone, kiedy... kiedy To się pojawiło. Jeśli dało się powiedzieć cokolwiek o tym złośliwym gremlinie, to to, że nie był głupi. Ukrywał się, ale dlaczego?
To ostatnie zdawało się być teraz najmniej istotną kwestią.
Do jego nozdrzy znów doszedł odór rozkładającego się mięsa, wilk skrzywił się i prychnął, kiedy nagle coś pociągnęło jego łapę. Z zaskoczenia nie zdążył się nawet odezwać, kiedy to wylądował kawałek dalej w zmarzniętym śniegu. Chciał się podnieść, a jednak ogromny ciężar zaczął przygniatać go do podłoża. Wilk pisnął, czując jak kończy się pod nim amortyzujący wszystko śnieg, nie chciał tak skończyć. Wyszczerzył kły i spróbował wyczołgać się spod tego, co go trzyma, to jednak nie było dobrym pomysłem. Im bardziej się poruszał, tym bardziej rozgrzebywał śnieg, czując narastający ból w kościach i stawach. Stłumione chrupnięcie zgrało się niemal idealnie z warkotem wzbierającym w gardle, na moment zrobiło mu się ciemno przed oczyma. Poczuł, że upiór znów go ciągnie, jakiś mniejszy krzak smagnął go po pysku, kiedy próbował opanował pływający krajobraz.
Stop. Ból znów rozszedł się gorącą falą po całym ciele, nieznacznie potęgowany przez mniejszy ciężar, który na moment znalazł się na jego grzbiecie. Szybko jednak zelżał, a do jego nosa znów uderzyła mocna woń wilczycy. Po chwili znalazło się tam też coś wilgotnego i wstrętnego w swym zapachu. Skrzywił się; głęboki warkot dobiegał doń coraz wyraźniej. Sam Sheoth mruknął cicho i pokazał kły, lekko podnosząc wzrok. Kończyny potwora miażdżyły śnieg niemal tuż przed nim. Nie miał ochoty spoglądać wyżej, toteż pozwolił łbu opaść swobodnie na jedną z przednich łap. Wciąż jeżył sierść, a jednak zdawał się być bierny.
- Co... - wymamrotał na pierwsze słowa wadery. Umysł pracował na najwyższych obrotach, starając się połączyć fakty, znaleźć w nich jakiś sens. - Nhie... - mruknął, a jednak było to na granicy słyszalności. Czy ona naprawdę chciała się poświęcić? Zamiast niego?
W tym momencie coś go tknęło. Shindy nigdy nie pozwoliłby jej dać się zabić. Ouuch... Jeśli to schrzanisz, powyrywam ci łapy w przyszłym życiu...


STAN POSTACI: Generalnie rozczochrany, ale przy jego dłuższym miejscami futrze nie rzuca się to tak bardzo w oczy. Skrywa ono całkiem sporo sińców i stłuczeń, a jedno z żeber samca jest definitywnie pęknięte. [40] Od czasu do czasu drży mu jakiś mięsień, głównie w kończynach, ale nie jest to szczególnie zawadzające. Da się wyczuć intensywny zapach Selti, a także lasów i traw. Chustka pociemniała, dawno nie widziała porządnej wody. Kryształ na rzemyku nie posiada ani jednej rysy.
***
"Świat wokół ciebie się zmienia,
przez ciebie płynie niepokój...
Płyną chmury po niebie
pod białą flagą obłoków..."

Offline

#18 2017-02-25 20:28:48

Selti
Zwykły Wilk
Dołączył: 2016-10-10
Liczba postów: 68
PŁEĆ: samica
WIEK: 3 lata
Windows 8.1Opera 43.0.2442.806

Odp: Martwe Drzewo

Cofnęła się nieznacznie, dzielnie wpatrując się się w poczwarę, która właśnie przeszła nad Rathim stając tuż na wprost niej.
Można by rzec, że ich spojrzenia się zderzyły, lecz mimo wielkich chęci, wadera nie opuściła wzroku.
-Dlaczeego? - wyharczał byt, szczerząc swe paskudne zębiska, a do nozdrzy Selti dobił paskudny odór gnijącego mięsa, przyprawiając ją o niejakie mdłości - Skoro jesteś szamanem, masz szerszy ogląd na sprawę.. wiesz co z tobą będzie...
-I tak Cię to nie obchodzi.. - wymruczała Selti, siląc się na to by jej głos nie telepał się niczym przysłowiowa galareta.
Co jeśli się nie uda? Co jeśli Shindy tak naprawdę nie chce im pomóc, a jedynie pozbyć się jej samej? Ale.. czy wtedy nie umrze? - Pytania na które nie znała odpowiedzi.
Bała się. Było tyle rzeczy które chciała powiedzieć dla Rathiego. Co jeśli nie będzie miała już okazji tego zrobić?
-S-Sheo.. ja.. - urwała, gdyż pokraczna istota przepoczwarzyła się, przybierając formę czarnego dymu, który z impetem wbił się w rozchylony pysk wadery.
Pod wpływem siły z jaką działała istota, Selti uderzyła o śnieżne podłoże, lądując na grzbiecie. Istota zaczęła znikać wewnątrz jej pyska, a ona sama podczas tego procesu wydawała z siebie okrutny ..pisk? jęk? dźwięk podobny temu, gdy bezskutecznie staramy się zaczerpnąć tchu, czując odcięty dopływ tlenu.
Wadera poczęła się miotać na wszelakie strony, jej ślepia zdawały się wywrócić, pozostawiając jedynie białko oczne. Istota ostatecznie zniknęła wchłonięta przez białą, która poderwała się na równe łapy, zataczając to w prawo, to w lewo.
Selti dalej czuła, jak gdyby nie mogła nabrać powietrza, czego dowodem były świszczące próby łapania oddechu.
Wadera uderzyła w jedno z drzew, zanosząc się czymś co przypominało suchy kaszel. Próbę wyzbycia się niechcianego obiektu, który zapychał jej drogi oddechowe.
  Pokraczna istota, zupełnie nieświadoma drugiego dna owej sytuacji, rzuciła się w kierunku duszy Selti, gdy nagle..
Ciemność.. Pokrak rozejrzał się dookoła, nie wiedząc co tak naprawdę się dzieje. Zdawało się jakby przebywał w nicości. Zewsząd rozpościerał się mrok.
-Co ...- do receptorów słuchowych bytu dotarł osobliwy dźwięk łańcuchów. To właśnie wtedy przyuważył, że mrok, który ścielił się tuż przed nim, coś w sobie krył. Spostrzegł ruch, więc ruszył w owym kierunku, szybko żałując swojej decyzji.
Pierwsze co ujrzał to ślepia. Szkarłatny blask niósł wraz ze sobą strach. Zdawało się jakby w owym spojrzeniu pokrak mógł ujrzeć własną śmierć. Obniżył się delikatnie. Oczy przepełnione mrokiem, mimo swojego blasku. Kształtne zwierciadła łaknące śmierci, wpatrywały się w pokraka.
-Diabeł..- wycharczał, niemal przywierając do podłoża.
Paskudny rechot odbił się echem - Nie ubliżaj mi..
Mordercze ślepia płonęły niczym piekło, gdy potężna, aczkolwiek smukła, a nawet zdawałoby się wychudzona, sylwetka (przypominająca dobermana) wyłoniła się z ciemności. Shindy był niemal dwa razy większy od samego pokraka. Karmazynowe mięśnie lśniły za sprawą krwi, która przyozdabiała jego wpół obdarte ze skóry ciało, pozostała część pokryta była długim, czarnym futrem. Wilkopodobna istota stanęła przed intruzem, ukazując swą szeroką paszczę, a w niej szereg ostrych, igłopodobnych zębisk.
Shindy począł okrążać intruza, a każdy jego kolejny krok zwiastował brzęk łańcuchów, bowiem na każdej z łap uwieszony był podrdzewiały już kajdan. Na czubku jego łba  sterczały dość chude, szpiczaste uszy, które również podobieństwem można by podpiąć pod samego dobermana. Dodawały mu one charakteru, tym samym wizualnie wyszczuplając pysk.
Pokrak wiedział, że istota przed nim jest znacznie silniejsza i nie miał zamiaru się z nim mierzyć, także rzucił się do ucieczki.
Shindy zagrodził mu drogę, powalając intruza na ziemię. Chcąc się obronić, pokrak rzucił się ku niemu.
Wręcz demoniczny śmiech rozniósł się po pomieszczeniu, gdy gospodarz sprawnym ruchem łapy wbił pysk przeciwnika w posadzkę, miażdżąc go. Głuchy jęk wydobył się z pogruchotanego pysku pokraka,z którego również zaczęła wypływać czarna jak smoła wydzielina.
-Ty błaźnie, szczerze bawi mnie twój opór... - obślizgły chichot wyrwał się z pyska Shindiego, a jego ślepia, łaknące śmierci skanowały swoją ofiarę, która bezskutecznie wiła się na posadzce, próbując się podnieść.

Selti zaniosła się kaszlem, a z jej pyszka zaczęła wypływać krew. Szkarłatna wydzielina barwiła śnieg, który pod wpływem jej temperatury, począł topnieć.
Wadera co chwilę upadała, by się podnieść, z jej ślepi zaczęła wypływać karmazynowa substancja, gdy ta ponownie zaczęła pluć krwią.
-Nim zdechniesz żałosny kundlu, dołożę wszelkich starań byś cierpiał katuszę - Zawołał, a pokrak skamląc boleśnie począł się nienaturalnie wyginać. Shindy opuścił pysk z szybkością gilotyny, odrywając łapę intruza od reszty ciała. I tak nieśpiesznie, aczkolwiek brutalnie rozrywał ciało pokraka, pożerając je.
Istota zdarła sobie gardło w niemym krzyku, który ostatecznie zakończył sam oprawca. Jego zębiska zatopiły się w czaszce ofiary, która zaprzestała jakiejkolwiek walki. Dopiero wtedy Shindy dokończył posiłek.
Słysząc zgrzyt, syty basior spojrzał na swoją lewą łapę, a na jego zakrwawionym pysku ukazał się szyderczy uśmiech, kajdan pękną.

Żałosne jęknięcie wydobyło się z pyska wadery, a ona sama ponownie zaniosła się kaszlem, a jednak tym razem nie tyle krew wypływała z jej pyska, co czarna, smolista wydzielina. Samica zatoczyła się w prawo, po czym padła na ziemię, prawdopodobnie tracąc kontakt z rzeczywistością.


STAN POSTACI: Jej śnieżnobiałe futro nieco poszarzało, a sama wilczyca jest nieco poobijana. Na jej lewym boku widnieje dość rozległa, aczkolwiek zespolona, rana po niedźwiedzich pazurach.

Offline

#19 2017-03-13 16:47:09

Sheothar
Zwykły Wilk
Skąd: grota w lesie
Dołączył: 2016-10-10
Liczba postów: 56
PŁEĆ: samiec
WIEK: 3 lata
ŹRÓDŁO AVATARA: pixabay.com
MULTI: Kania
WWW
AndroidChrome 50.0.2661.89

Odp: Martwe Drzewo

Splunął krwią, poniekąd miętoląc ją w pysku. Zacisnął zęby, czując płynącą przez ciało falę pulsującego bólu. Kończyny zadrżały, jakby nie mogąc się zdecydować czy lepiej napiąć mięśnie czy zostać bez ruchu. Otworzywszy oczy, ujrzał gdzieś przed sobą czarny słup. Nie, zaraz, to wyglądało jak… Sheo uniósł wzrok, ogarniając nim zaledwie część stojącej nad nim istoty. Uszy wilka momentalnie przytuliły się do czaszki. A potem, tknięty nagłym impulsem, wykręcił się do tyłu. Łapy poplątały się o siebie i potknęły na zmrożonym błocie, ale cel swój osiągnął.
Selti nadal stała o własnych siłach.
Skrzyżował z nią spojrzenie, kiedy niemrawo dotarło do niego własne imię. To, co się stało w tym momencie, zmroziło czarnemu krew w żyłach. Skulił się odruchowo, czując prześlizgujący się po grzbiecie lodowaty obłok, a w jego błękitnych ślepiach jeszcze bardziej urosło przerażenie.
- Selti! Nie!... - wykrztusił.
Co robisz…
Przez myśl przebiegł mu Shindy, ale został, lekko mówiąc, zignorowany. Basior podbiegł do białej, niezdarnie co prawda, ale nie miało to teraz znaczenia. Wsunął łeb pod przednie łapy Selti, by pomóc jej wstać. Jej ślepia… Jak u trupa… Świst powietrza z gardła odwrócił jego uwagę. Przemykał oczyma po jej sylwetce, panicznie próbując zrozumieć, dlaczego nie może oddychać. Kiedy zatoczyła się i uderzyła w pień, wilk wpakował się między nią a drzewo, utykając w tę czy inną stronę, skrupulatnie pilnował, by więcej się to nie powtórzyło.
- Oddychaj… - Zerknął na szkarłatne plamy pojawiające się na ziemi; tylko na moment, jakby udawał, że ich nie ma. - Sel, nie…
Złapał ją za skórę na karku, kiedy znów próbowała się odsunąć. Zacisnął zęby i za nic nie pozwolił jej się ruszyć z miejsca, zaraz też położył jedną z łap na szamoczącym się łbie, by choć trochę zminimalizować ten ruch.
Jej pisk wwiercił się precyzyjnie do głowy basiora. Kiedy zatoczyła się na niego, sam omal nie stracił równowagi, raptownie przekładając łapy. Za chwilę zad wadery opadł. Przeszło mu przez myśl, że usiadła, ale nagły ciężar w pysku świadczył o czym innym.
Odsunąwszy trochę jej pyszczek od szarej plwocin, ostrożnie położył wilczycę na śniegu.
Zerknął na jedną z własnych łap, która pozostawiała niepokojąco ciemne ślady. Najwyraźniej wdepnął niechcący w maź, jaką wykaszlała Selti.
Wokół panowała iście martwa cisza. Jedynym słyszalnym dźwiękiem był teraz cięższy oddech Sheothara.
Trącił nosem ucho wadery. Brak reakcji. Obrzucił wzrokiem białe zaspy i czarne pnie. Kiedy ich mieszkańcy znów się odezwą? Nie mogli na to czekać.
Ciche, nierównomierne skomlenie wydobywało się z jego pyska, kiedy go wpychał się pod waderę. Podniosłszy się, błyskawicznie zarył nosem z powrotem w śniegu, potem zadkiem, omal nie upuszczając jej z grzbietu. Kiedy w końcu udało mu się złapać równowagę, rozpoczął mozolny marsz, obierając maksymalnie bezdrzewny kierunek.

Z.t.


STAN POSTACI: Generalnie rozczochrany, ale przy jego dłuższym miejscami futrze nie rzuca się to tak bardzo w oczy. Skrywa ono całkiem sporo sińców i stłuczeń, a jedno z żeber samca jest definitywnie pęknięte. [40] Od czasu do czasu drży mu jakiś mięsień, głównie w kończynach, ale nie jest to szczególnie zawadzające. Da się wyczuć intensywny zapach Selti, a także lasów i traw. Chustka pociemniała, dawno nie widziała porządnej wody. Kryształ na rzemyku nie posiada ani jednej rysy.
***
"Świat wokół ciebie się zmienia,
przez ciebie płynie niepokój...
Płyną chmury po niebie
pod białą flagą obłoków..."

Offline

#20 2017-03-14 09:04:52

Selti
Zwykły Wilk
Dołączył: 2016-10-10
Liczba postów: 68
PŁEĆ: samica
WIEK: 3 lata
Windows 8.1Opera 43.0.2442.1144

Odp: Martwe Drzewo

Co się... Stało?
Jej ślepia się otworzyły, będąc jednak wciąż zamknięte. To jakby się obudziła we śnie - poniekąd była to prawda.
-Seeeeeltiii, żyjeesz.. - zachichotał mroczny twór, rozkładając swe cielsko w mroku nicości.
-Owszem, Shindy.. Ty również..
Paskudny rechot odbił się echem od nieistniejących ścian podświadomości.
-A jakże.. byle pchła nie stanowi przeszkodę.. dla mnie..
Selti odwróciła wzrok - Dziękuje - z jej pyska wydobył się szept.
-Znaj łaskę pana! - zawołał nieskromnie kruczy basior, na co wadera momentalnie się skrzywiła.
- Stul pysk.. - prychnęła, powoli siadając. Zapadła grobowa cisza, której żaden z nich przez dłuższy czas nie śmiał zagłuszyć.
Srebrzyste ślepia w końcu spoczęły na sylwetce Shindiego, zalewając go pytającym spojrzeniem.
-Osłabłaś, Seltiś.. - wyznał tylko, układając łapę na łapie - Wprawdzie duch i ciało, mimo spójności, są podzielone, to jednak pokrak wtargnął również do tej niefizycznej części..
-Odpocznij, ja się wszystkim zajmę.. - dodał po dłuższej chwili.
-Nie.. w życiu.. - prychnęła, a jednak powoli osunęła się na posadzkę.
-Wiem wiem.. - zachichotał - doładuj się, duszyczko..

Jej ciało, całkiem bezwładne bez sprzeciwu, czy pomocy zostało podniesione przez Rathiego, czego Selti nie wiedziała, a nawet wiedzieć nie mogła - w końcu była nieprzytomna.
z.t


STAN POSTACI: Jej śnieżnobiałe futro nieco poszarzało, a sama wilczyca jest nieco poobijana. Na jej lewym boku widnieje dość rozległa, aczkolwiek zespolona, rana po niedźwiedzich pazurach.

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot
Tytuł forum

To jest miejsce na reklamę tekstową for partnerskich.

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
endriuadventurezielonagora - no-rules - lightspeak - baden-powerr - polskiedupy